Kolejny raz dzwonisz lub piszesz do klienta, a on nie odbiera i nawet nie raczy poinformować, że nie jest zainteresowany Twoimi usługami?
Frustrujesz się i rozkładasz ręce, bo chciałbyś się w końcu dowiedzieć, jak docierać do ludzi, którzy bez kręcenia nosem zapłaciliby za Twoje produkty?
Co by było, gdybyś mógł odwrócić sytuację i sprawić, żeby to klienci zabiegali o współpracę z Tobą. Czy nie byłoby łatwiej, gdybyś trafiał do ludzi, którzy mają problem, z którym Ty potrafisz sobie poradzić i masz dla nich odpowiednie rozwiązanie?
Wszystko się zmieniło!
Przez ostatnie lata reguły pozyskiwania klientów zmieniły się diametralnie. Przedsiębiorcy, z którymi często rozmawiam, dziwią się, że jeszcze kilka lat temu wystarczyły plakaty, czy ulotki, a klienci się pojawiali.
Dzisiaj jest zupełnie inaczej.
Spacerując chodnikiem, widzimy kosze po brzegi wypełnione ulotkami i broszurami reklamowymi. Banery reklamowe niszczeją od warunków pogodowych albo zostają zmasakrowane farbą przez ulicznych graficiarzy.
Tak właśnie kończą analogowe materiały reklamowe, w które firmy inwestują nawet kilkanaście tysięcy złotych miesięcznie.
Główny problem nie wynika z tego, że są one nieatrakcyjnie wykonane. W 90% przypadków trafiają do nieodpowiednich ludzi, których w ogóle nie interesują wybrane usługi, czy produkty.
Z content marketingiem jest jak z chorobą wieńcową…
Zaniedbujemy ruch, zdrowe odżywianie, a reagujemy dopiero wtedy, gdy samopoczucie jest naprawdę złe i trzeba udać się do lekarza. Problem w tym, że niełatwo cofnąć spustoszenie, które choroba poczyniła w organizmie.
Podobnie wygląda kwestia marketingu w wielu firmach.
Klienci przychodzą z polecenia, zyski rosną i jakoś to wszystko funkcjonuje. Nie inwestujemy w marketing, bo i po co, skoro wszystko tak dobrze działa.
Nagle okazuje się, że ten bajkowy okres nie wiadomo kiedy się skończył. My natomiast nie mamy kanału, który gwarantowałby stałe i stabilne pozyskiwanie kolejnych klientów.
Zaczyna się nerwowe poszukiwanie rozwiązania. Okazuje się, że to nie takie łatwe, bo budowanie komunikacji wokół firmy, to nie jest coś, co da się załatwić w jeden dzień.
Też masz dosyć tej wiecznej gonitwy?
Bo widzisz, wielu przedsiębiorców skupia się na liczbie klientów. Więcej klientów, to wyższy zysk.
Proste, prawda? Nie do końca.
Nie ma sensu angażować dużych budżetów marketingowych, energii i czasu tylko po to, aby złapać w siatkę mnóstwo płotek.
Czy nie lepiej zamiast małych rybek, łowić tylko te duże? Takie, które nie dość, że są skłonne zapłacić więcej, to nie trzeba się tak mocno napocić, aby je złapać i profesjonalnie obsłużyć?
Niestety musisz jeszcze o czymś wiedzieć. Mianowicie, zazwyczaj klient, który płaci najmniej, jest zarazem tym najbardziej roszczeniowym w stosunku do Twojej pracy.
Content marketing to dzisiaj konieczność, a nie wymyślona fanaberia
O ile kiedyś content marketing był fajnym sposobem na zróżnicowanie swoich działań i ciekawym wyróżnieniem się na tle konkurencji, tak obecnie jest koniecznością.
Wartościowa treść jest kluczowa. Trzeba pogodzić się z tym, że czasy gazet, ulotek, czy spotów reklamowych w TV przemijają.
Każdego dnia mijamy na ulicy setki osób, które nie rozglądają się na boki, podziwiając banery reklamowe. Ich wzrok przyciągają niewielkie wyświetlacze smartfonów, w których są zatopieni przez ogromną część swojego czasu w ciągu dnia.
Co jest w tym wszystkim najważniejsze?
Jednak nie wystarczy powiedzieć: Ok, od dzisiaj robimy content marketing w naszej firmie.
Wyżej wspomniałem o łowieniu, więc pozwól, że posłużę się jeszcze jedną analogią związaną z wędkarstwem.
Pewnego razu dwóch wędkarzy umówiło się na wspólną wyprawę. Wczesnym rankiem spakowali wędki, przynęty i cały potrzebny sprzęt, po czym wyruszyli nad jezioro.
Postanowili jednak, że tym razem każdy z nich będzie łowił osobno, a na koniec dnia porównają, kto złapał więcej ryb.
Byli w tym samym wieku, mieli identyczny ekwipunek oraz podobne umiejętności. Wyszli dokładnie o tej samej porze i obaj wrócili o zmierzchu.
Pierwszy z nich, mimo że przez cały dzień robił, co mógł i wytrwale próbował coś złowić, to przywiózł ze sobą jedynie 3 malutkie rybki.
Drugi młodzieniec także był zmęczony, ale śmiał się i żartował, kiedy wyładowywał ze swojej łodzi wiadro za wiadrem – każde wypełnione naprawdę dużymi rybami.
Co sprawiło, że między tymi młodymi mężczyznami była aż tak wielka różnica w liczbie złowionych ryb?
To proste!
Ten, który złapał ich więcej, wcześniej rozmawiał z wędkarzem, łowiącym od wielu lat. Dowiedział się, nie tylko JAK łowić, ale i GDZIE szukać ryb, aby złapać ich możliwie najwięcej.
Jak widzisz, cały sekret nie polega na tym, aby pojechać nad jezioro i zarzucać przynętę gdzie popadnie.
Sekretem jest łowienie tam, gdzie są ryby
I podobnie w marketingu internetowym. Poniżej przedstawiam Ci 10 powodów, dla których warto budować silną strategię content marketingową.
Taką, która zapewni Twojej firmie stabilność nawet wtedy, gdy na rynku pojawią się przejściowe turbulencje. Znajdziesz tu również multum wskazówek, dzięki którym dowiesz się, jak małymi krokami edukować klientów i sprzedawać im „pod radarem”.
Zaczynajmy!
1. Najpierw edukacja, potem sprzedaż – pokaż kim jesteś i jakie problemy rozwiązujesz
Błąd wielu firm polega na tym, że chciałyby od razu brać, ale nie dają nic od siebie.
Łatwo wpaść w pułapkę myślenia, że skoro stworzyliśmy tak DOSKONAŁY produkt, to czego ci ludzie jeszcze od nas chcą. Prawda?
Jednak pamiętajmy, że klienci mają dzisiaj wybór. Kiedy widzą przed sobą 10 identycznych produktów, to wybiorą ten, do którego mają największy sentyment. Wiedz też, że cena nie ma większego znaczenia.
Najprościej mówiąc: jeśli Twój konkurent bryluje w mediach społecznościowych, tworzy poradniki, udziela się i odpowiada na potrzeby klientów, to właśnie on zgarnia największą pulę.
Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, abyś to Ty był dla klientów numerem jeden.
A może to wina tych złych klientów?
Wielokrotnie zdarzyło mi się słyszeć od właścicieli firm, że mają świetny produkt, ale klienci nie potrafią docenić jego walorów i wybierają kogoś innego.
Nierzadko wręcz obwiniali tych ludzi, twierdząc, że wolą oni badziew od porządnego produktu.
W pewnym stopniu rozumiem ten żal, bo sam kiedyś miałem podobnie. Też nie wiedziałem, dlaczego klienci wybierają najtańszych copywriterów, a nie sięgną po doświadczoną osobę, która specjalizuje się w skutecznej sprzedaży słowem.
Szybko zrozumiałem, że problem nie tkwi w nich, konkurencji, czy trudnym rynku, ale we mnie.
Spojrzałem krytycznie na to, jak prowadzę swój marketing oraz w jaki sposób buduję markę. Nie miałem wtedy żadnej strony, bloga, czy profilu na Instagramie albo Facebooku.
Dlaczego więc klienci mieliby wybrać mnie, skoro nie wyróżniałem się absolutnie NICZYM spośród dziesiątek innych copywriterów.
Od samego początku swojej działalności buduj wartość produktu w oczach swoich klientów. Pokazuj jego działanie, ukazuj kulisy Twojej działalności i bądź obecny w mediach społecznościowych.Dziel się wiedzą i spraw, aby klienci zobaczyli w Tobie kogoś więcej, niż tylko sprzedawcę. Niech widzą w Tobie specjalistę w danej dziedzinie, któremu zaczną ufać i wobec którego wewnętrznie poczują, że nie wciska im bubla, ale chce pomóc.
Niewidzialna ręka…
Siła content marketingu tkwi w tym, że nie ma tu nachalnej sprzedaży. Zaczynasz od edukacji klientów, stopniowo przeprowadzając ich przez tzw. lejek marketingowy – proponując po drodze darmowe lub tanie produkty.
Stopniowo budujesz w ich umysłach zaufanie do Twojej firmy, co sprawia, że kiedy wyjdziesz z ofertą, to sprzedaż stanie się banalnie prosta. Ufająca Ci społeczność bez wahania kliknie Kup teraz.
Idąc z dziewczyną na pierwszą randkę, nie proponujesz jej seksu zaraz po przywitaniu, prawda?
Natomiast wielu sprzedawców od razu startuje z ofertą. Dla klienta jest to spore zaskoczenie. Widzi nas najpewniej pierwszy raz w życiu, a my od razu podsuwamy mu pod nos talerz z daniem, na które on w tym momencie nie jest gotowy.
Więc jeśli nie chcemy, aby zwrócił nam posiłek, to podajmy mu najpierw przystawkę.
Narzędzia, które pomogą Ci docierać do klientów:
Blog – wartościowe wpisy, wiedza, nowinki branżowe.
Posty na Facebooku – promocja wpisów, krótkie, promocja
Posty na Instagramie – luźniejsze wstawki z życia firmy, bieżące wydarzenia.
Podcast – klient może słuchać wszędzie – podczas biegania, w czasie jazdy samochodem, czy na spacerze.
YouTube – ładne materiały, np. w formie vloga, w których dzielisz sie wiedzą dotyczącą zagadnienia, w którym obracasz się na co dzień.
Moja branża jest nudna i nikogo to nie zainteresuje… – nie wpadaj w klątwę wiedzy
Gdybym dostawał złotówkę za każdym razem, gdy słyszę to zdanie, to uwierz, że miałbym całkiem niezłą sumkę.
Copywriting pozornie porywający też nie jest. Siedzę przed komputerem, piszę teksty, wymyślam strategie dla klientów – cóż jest w tym wartego pokazania?
Tymczasem, w ostatnich tygodniach jestem mocniej aktywny na Instagramie, czy Facebooku i widzę, że ludzi naprawdę interesuje to, co dzieje się „za kulisami”.
Nie bez powodu portale plotkarskie, typu Pudelek, cieszą się tak wielką popularnością i notują miliony odsłon każdego miesiąca.
Co to jest klątwa wiedzy?
Wmawiamy sobie, że na pewno nikogo nie zainteresuje to, co publikujemy, bo przecież to takie oczywiste.
Pamiętaj jednak, że ludzie, którzy do Ciebie trafią, niekoniecznie musieli wcześniej zobaczyć podobne treści, czy mieć jakiekolwiek doświadczenia z tym, co robisz.
Może są początkującymi i chcą dowiedzieć się konkretnych informacji? A może interesuje ich Twój punkt widzenia na wybrany temat?
Nie wiesz tego, dlatego nie warto być mądrzejszym od swoich odbiorców.
Ostatecznie to oni zdecydują, czy to, co im dajesz, faktycznie ma dla nich wartość. Szybko zauważysz to po reakcjach na Twoje zdjęcia, posty, czy wpisy na blogu firmowym.
2. Zwiększysz pozycje w rankingach wyszukiwania Google
Google uwielbia wartościową treść.
Stale wprowadza zmiany w swoich algorytmach, aby nagradzały przede wszystkim te blogi i strony, gdzie nie ma tzw. „sieczki”, tylko konkretna wartość i wiedza dla użytkowników.
Podczas współpracy z różnymi agencjami, wkurzała mnie jedna, ale z punktu widzenia sprzedaży, ogromnie ważna rzecz. Nie dotyczy to oczywiście wszystkich agencji, bo były też takie, w których zespół dałby się pokroić za wyniki klientów.
Niestety, wiele agencji nastawia się głównie na zaspokojenie potrzeb robotów Google, zamiast skupić się na potrzebach ludzi. Efekt jest taki, że na stronach ruch faktycznie jest spory, ale nijak nie ma się to do wyników sprzedażowych.
Dlatego, jeśli koncentrujesz się wyłącznie na tym, aby być na pierwszym miejscu w Google na dane frazy, to przy okazji warto się zastanowić, czy nie przepalasz tych pieniędzy.
Content marketing powinien być połączeniem obu strategii. Czyli dbamy o poprawność względem SEO, dobór odpowiednich słów kluczowych oraz szereg innych działań. Jednak na pierwszym miejscu zawsze stawiamy klienta, bo to on ostatecznie zadecyduje portfelem.
3. Dlaczego jeszcze nie dzwonią? – koniec z wyczekiwaniem na telefon czy mail od klienta
Wymarzona sytuacja, prawda? Przerwać tę wieczną gonitwę i w końcu odwrócić sytuację tak, żebyś to Ty był tym króliczkiem, którego klient musi złapać.
Pewnie Cię trochę zasmucę, ale działania marketingowe właściwie nigdy się nie kończą. Dopóki chcemy, aby klienci nas zauważali, dopóty musimy im o sobie przypominać.
Coca Cola jest na rynku od kilkudziesięciu lat, ale niemal codziennie widzimy ich reklamy, logo, czy wzmianki w mediach społecznościowych. Gdyby tego nie robili, to nawet z tak bogatą historią, w tym pędzącym świecie, nie utrzymaliby mocnej pozycji w podświadomości klientów.
Dlatego ta droga nigdy się nie kończy, ale… z czasem jest łatwiejsza.
Budując silną markę i zaangażowaną społeczność zauważysz, że nie trzeba wylewać litrów potu, aby pozyskać kolejnego klienta. Czasami należy coś wyjaśnić, doprecyzować, ale ostatecznie sprzedaż sama w sobie stanie się prostsza i stabilniejsza.Działania content marketingowe sprawiają, że klienci wciąż Cię widzą. Jednak nie jest to nachalne. Opiera się głównie na zrozumieniu ich potrzeb, problemów i emocji, które nimi kierują na co dzień.
Era marketingu przychodzącego
Obecnie rozgrywa się coś, co ja nazywam marketingiem przychodzącym. Zamiast stale gonić za tym klientem, jak za przysłowiowym króliczkiem – odwracamy zasady gry.
Znam wiele biznesów, które, dzięki temu, że postawiły na zaangażowanie i dobre treści, nie mogą opędzić się od klientów. Dla ludzi, którzy się do nich zgłaszają, nie ma większego znaczenia to, że ceny są wyższe niż u konkurencji.
Nie wiem jak dla Ciebie, ale dla mnie to sytuacja idealna.
4. Staniesz się ekspertem w swojej dziedzinie – szansa na lepiej płatne i wartościowe współprace
Gdy zaczynasz coraz śmielej wypowiadać się o swojej branży, to zaczynasz być postrzegany jako ten, który się na tym zna i warto mu zaufać.
Tylko proszę bez wymówek, że Twoja branża jest nudna, bo z tym rozprawiliśmy się w poprzednich punktach tego tekstu.
Więcej o tym, dlaczego warto się pokazywać napisałem w poście na Instagramie.
5. Większa popularność w mediach społecznościowych – budujesz społeczność i wiernych wyznawców Twojej marki
Wartościowe treści, które wnoszą coś do życia, czy biznesu innych, zawsze są chętnie polecane i komentowane na portalach społecznościowych. Algorytmy tych portali są tak zbudowane, aby promować to, co jest aktualnie na topie.
Zatem im chętniej „lajkowany” będzie Twój wpis, tym wewnętrzne mechanizmy portali społecznościowych pokażą go szerszemu gronu osób.
Mało tego, czasami jeden wpis na bloga, czy post na Facebooku zupełnie odwróci losy Twojej dotychczasowej działalności.
I nie chodzi mi tu o to, że nagle firma zwiększy zyski, a Ty spokojnie możesz się pakować na rajskie wakacje. Raczej o to, że pozyskasz kilku klientów, którzy polecą Cię kolejnym i tak oto tworzy nam się efekt śnieżnej kuli.
Nie warto jednak nastawiać się na jednorazowy strzał. Budowanie marki to seria małych kroczków, które należy powtarzać jak najczęściej. Jeśli będziesz aktywny w mediach społecznościowych, to gwarantuję Ci, że zarówno ludzie, jak i algorytmy to zauważą i Twoja popularność mocno wzrośnie.
Większe zasięgi przekładają się na wyższą liczbę polubień i obserwujących, a to z kolei sprawia, że…
Pokazujesz solidny dowód społeczny – klienci widzą, że inni mają efekty i mogą Ci zaufać
Kiedyś ludzie patrzyli na to, jakie firma ma odznaczenia oraz nagrody. Mimo że to nadal ważne, to dzisiaj sugerują się głównie liczbą lajków, czy obserwujących. Brzmi absurdalnie?
Jednak tak to właśnie działa. Osoba, która ma 2000 obserwujących na Instagramie, czy Facebooku, zawsze jest w oczach klientów postrzegana jako wiarygodniejsza od tej firmy, która ma tych obserwujących 400.
To niesprawiedliwe, tym bardziej że dzisiaj bez trudu tych obserwujących można sobie po prostu kupić na Allegro…
Zatem kolejnym powodem tworzenia dobrej treści jest to, że im więcej dajesz, tym szersze grono Cię dostrzega i klika „Obserwuj”. To pociąga za sobą większą rozpoznawalność, a zatem więcej osób Ci ufa.
6. Wyższa świadomość Twojej marki oraz wzrost zaufania – jakimi zasadami się kierujesz?
Gdy zbudujesz zaufanie wśród Twoich odbiorców, to sprzedaż staje się formalnością. Nie musisz nikogo dodatkowo przekonywać i pokazywać, dlaczego to właśnie Tobie, a nie konkurencji powinien zaufać klient.
Nawet jeśli w tym momencie wydaje Ci się to nie do pomyślenia, to spójrz na to z innej strony.
Załóżmy, że Twoja firma dzisiaj wpada w poważne kłopoty (czego Ci oczywiście nie życzę!). W sytuacji, gdy do tej pory nigdzie się nie reklamowałeś i nie budowałeś swojej społeczności, to niestety jesteś zdany na siebie.
Nie jest łatwo szukać klientów, gdy na swoich plecach czuje się oddech wierzyciela, a kolejne osoby odmawiają podjęcia współpracy – głównie przez brak zaufania. Rośnie napięcie, nerwy, a to odbija się nie tylko na zdrowiu, ale i życiu osobistym.
I można być świetnym fachowcem, ale w sytuacji, gdy rynek nie zna nas na tyle, aby obdarzyć wystarczającym kredytem zaufania, to zażegnanie kryzysowego etapu nadal jest możliwe, ale cholernie ciężkie.
W odwrotnym scenariuszu, który zakłada, że wokół Ciebie są już ludzie, którzy Cię znają, masz listę mailingową i grono fanów w mediach społecznościowych, pozyskiwanie klientów przychodzi znacznie łatwiej i szybciej.
W czasie kryzysu możesz, chociażby zorganizować akcję promocyjną, czy po prostu powiedzieć ludziom, którzy Cię śledzą, że masz obecnie wolne moce przerobowe i chętnie przyjmiesz nowe zlecenia. Warto dopowiedzieć, że, nawet gdy oni sami nie potrzebują skorzystać, to może znają kogoś, komu przyda się pomoc w postaci Twoich produktów lub usług.
7. Poznasz swój rynek i jego potrzeby – dowiesz się, czego NAPRAWDĘ chcą Twoi klienci
I nie dlatego, że zaczniesz zgłębiać wiedzę, dzięki której opublikujesz lepsze treści.
Klienci, konsumując Twoje materiały, chętniej się do Ciebie odezwą. W komentarzach, w wiadomościach prywatnych, a może udostępniając posty, niejeden raz podsuną Ci kolejne pomysły na to, co ich interesuje, a przy tym wyjawią swoje konkretne potrzeby.
Natomiast, kiedy nie komunikujesz się z klientami, to kolejne działania opierają się głównie na zgadywaniu, co może okazać się dla nich przydatne.
Biznes i działanie na tzw. czuja? Może kiedyś się sprawdzało, przy tej konkurencji, jaka jest dzisiaj już niestety nie.
8. Zwiększysz zaangażowanie klientów w Twoją działalność – w końcu Cię docenią i zauważą, że nie jesteś jednym z wielu
Człowiek jest istotą społeczną. Chcemy być zauważani, doceniani i lubiani.
Myślisz, że dla Twoich klientów liczy się to, że dostaną od Ciebie 5% rabatu? Pewnie Cię zaskoczę, ale… wolą być po prostu zauważeni.
Widzisz, wiele firm po odnotowaniu płatności i wysyłce towaru zapomina o swoich klientach. Tymczasem wystarczy jeden telefon tydzień lub dwa po zakupie, aby kupujący zobaczył, że interesujemy się tym, jak produkt się sprawuje i czy nie ma problemów.
Powiem Ci więcej, firmy robią to tak rzadko, że wykonując taki telefon, najpewniej spotkasz się z ogromnym zaskoczeniem i wywołasz uśmiech na twarzy swojego klienta.
Nie chcesz dzwonić? Napisz maila. Pamiętaj, żeby nie był schematyczny i z automatu, ale brzmiał tak, jakbyś pisał do przyjaciela.
Gdy przestaniesz kryć się za logiem, ulotkami, czy stroną internetową, to dzieją się magiczne rzeczy. Ludzie widzą, że nie jesteś kolejną firmą, która nie ma duszy i zdecydowanie mocniej angażują się w cały marketingowy proces.
I tu nie chodzi nawet o to, że masz z dnia na dzień wrzucać relacje na Instargrama, robić „lajwy”, czy występować publicznie na dużych konferencjach. Jeśli nigdy tego nie robiłeś, to zapewne będzie Ci trudno się przełamać (a może nie?).
Dlatego zacznij powoli i małymi kroczkami. Wybierz sobie jeden kanał, np. fanpage na Facebooku i tam każdego dnia staraj się wrzucać kolejne posty dla klientów.
Być może będzie Cię kusiło, żeby od razu założyć również profil na Instagramie, Twitterze, czy Pintereście. Jeśli masz pewność, że poradzisz sobie ze wszystkim, to śmiało. Jednak z doświadczenia wiem, że o wiele łatwiej skupić się na jednym kanale, rozbudować go, a potem dopiero brać się za kolejne.
W przeciwnym, razie szybko zacznie Cię to przytłaczać i zamiast przeć do przodu, to pojawi się zastój.
9. Jest tanio (jeszcze!) – minimalizowanie kosztów kampanii reklamowych
To, co piękne w marketingu internetowym, to fakt, że np. na Facebooku możesz tak wyskalować reklamę, aby przy stosunkowo niskim wkładzie finansowym, generowała wysoki zwrot.
Jednak czasy, kiedy niskim wkładem finansowym można było osiągnąć ekstremalnie szybki wzrost, powoli mijają.
Dlaczego?
Potencjał w marketingu online dostrzegli już najwięksi i stopniowo zaczynają inwestować coraz więcej środków w reklamy w mediach społecznościowych.
Pamiętaj, że gdy olbrzymia korporacja wydaje kilkadziesiąt tysięcy złotych miesięcznie na promocję, np. na Facebooku, a potem przyjdzie kolejna duża firma i po niej następna, to oczywiste, że stawki również zaczną rosnąć.
I jakie szanse w tym starciu ma średniej wielkości biznes, który wydaje na marketing kilkaset złotych miesięcznie? Właśnie takie przedsiębiorstwa oberwą najbardziej.
Dlatego, kiedy ktoś mówi Ci, że teraz jest odpowiedni czas, aby zacząć coś robić, to nie jest to wyłącznie marketingowa gadka szmatka, bylebyś zapłacił np. za obsługę mediów społecznościowych. To się po prostu dzieje i lepiej korzystać, póki jest tanio.
10. Wzrośnie konwersja na Twoich stronach – po prostu zaczniesz więcej sprzedawać
Kiedy weźmiemy pod uwagę wszystkie czynniki, które wymieniliśmy wyżej, to oczywiste jest, że content marketing ostatecznie przekłada się na wyższą sprzedaż, bo i taki jest jego cel.
Publikowanie treści sprawia frajdę tak samo, jak to, kiedy widzimy, że inni się nimi dzielą i pozytywnie reagują. Ostatecznie jednak zawsze musi prowadzić do konkretnego celu: wzrostu zaufania, wartości produktu w oczach klienta i sprzedaży.
Jeśli tego zabraknie, to pewnie pomożesz innym, ale sam stracisz. Tymczasem korzyść musi być po obu stronach, tak więc dawaj, ale nie bój się prosić.
Rewolucja, czy ewolucja?
Świat się zmienia, a wraz z nim biznes i metody jego promocji. Czemu zatem zostawiać spory kawałek tortu konkurencji, skoro możesz wykorzystać te wszystkie narzędzia?
Dzięki Pawle za superobfittą porcję konkretnej wiedzy! Rzeczywiście @miroburn wie kogo poleca 🙂 serdeczne pozdro!
Aż się zaczerwieniłem 🙂 Dziękuję i zapraszam ponownie, już niedługo będę tu mocniej aktywny.
W obecnych czasach mocno trzeba przekonywać klientów do tego ze reklama w internecie jest tak samo ważna jak tradycyjna, niektórzy po prostu na sile nie chcą zrozumieć ze jak nie pomogą w rozwoju i nie zadbają np. o własną stronie internetową to tracą z połowę zapytań o własne usługi czy produkty. Trzeba pokazać się w miejscach gdzie jest największe skupisko ludzi, czyli social media, wyszukiwarka Google, Mapy czy nawet wydarzenia.
Tak, to prawda, że łatwiej już było, a teraz klienci są bardziej wyczuelni i świadomi. Ale wydaje mi się, że to dobrze i przy okazji wymusza większą kreatywność na agencjach i freelancerach zajmujących się marketingiem.
Paweł, bardzo Ci dziękuję za świetny wpis. Liczę, że na blogu pojawi się wkrótce więcej content’u. W końcu wspominasz tu, że warto to robić, więc tekst zyskałyby na autentyczności, gdyby wpisów faktycznie było więcej. 🙂
Jako ciekawostka – trafiłam do Ciebie z newslettera Darka Puzyrkiewicza.
Pozdrawiam i będę obserwować 🙂
Dziękuję! Koniecznie wpadaj częściej, bo szykuję nieco niespodzianek 🙂
Ale wypasiony w konkrety artykuł. U mnie bardzo dobrze się sprawdza działania na Facebooku, a konkretnie dowód społeczny. Klienci często widząc ilość fanów, komentarzy i udostępnień decydują się na moje usługi pomimo sporo tańszej konkurencji.
Dziękuję za te miłe słowa! Już niebawem wjeżdża kolejna „kobyła” z największymi błędami w marketingu i nie tylko.:)
Content był jest i będzie jedną z najważniejszych części marketingu !! Bardzo fajny artykuł 🙂 polecam dalej
Dziękuję serdecznie, wpadaj koniecznie po więcej! 😉